Motyw snu w serialu

Mam błogosławieństwo Adminki, by zacząć temat, więc się odważyłam.  :: 

Co sądzicie o snach w serialu? Wg mnie sekwencje senne są zawsze super kręcone i zachowują ten nieład i brak logiki prawdziwych snów, bardzo wiernie oddają uczucie nierzeczywistości. No i zawsze mają bardzo istotne znaczenie dla fabuły i bohaterów.
Zaczynając od snów Scotta o zabiciu Allison w autobusie, przez Nemetonowy koszmar, aż po sztuczki nogitsune z umysłem Stilesa, a ostatnio koszmar Scotta dot. Liama, Bezustego i morderstw. No i te momenty, kiedy Lydia wstępuje nieświadomie w tryb banshee - zawsze się zachowuje wtedy jak we śnie. Kojarzycie jakieś inne momenty tego typu? Podobają się Wam i uważacie je za potrzebne, czy wręcz przeciwnie - nużą Was i nie wnoszą wiele do fabuły? Zapraszam do dyskusji, bo ja na ten motyw zwróciłam baczniejszą uwagę dopiero wczoraj, przy okazji oglądania 4x09.

Osobiście jakoś nie zwróciłem na to nigdy wielkiej uwagi xd
Aczkolwiek....moim zdaniem pewne tego typu elementy można było rozegrać lepiej.
Chociażby haluny po nemetonie. Te dotyczące Allison były raczej średniawe. Od razu było wiadomo, że to nie jest realność, a skoro miały prawdziwie straszyć, to powinny się zacierać z realnością.

Te z Allison to były te dotycząc dzikiej Kate w kostnicy? ;p Te się przynajmniej okazały foreshadowingiem. ^^ Bo w sumie flashbacki Meksykanów niejako się pokrywały z koszmarem Allison dot. Kate. Ale fakt, były najmniej spektakularne.
Ale co do Nemetonu, to miałam na myśli bezpośrednią akcję po utopieniu Wielkiej Trójcy, jak biegali po tej białej przestrzeni...

To faktycznie im wyszło.
Podobało mi się. tak samo jak Lydia i Scott w Eichen-Hausowej głowie Stilesa, Stiles i szachy z Voidem na Nemetonie etc.

To wyszło genialnie!