Lydia organizuje imprezę w domu. Niestety, przyszła tylko połowa zaproszonych osób, które podpierają ściany i widocznie się nudzą. Pomóż Lydii rozkręcić party i uratuj je przed katastrofą.
Jeśli Twoja postać to Lydia, sporządź zaproszenie dla swoich gości, które ma zachęcić do przyjścia.
Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia 11/1/2013, 20:36, w całości zmieniany 2 razy
Annie Wilkołak
Liczba postów : 1040 Punkty : 7 Join date : 03/07/2012 Age : 28 Skąd : Tajlandia ^^
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 20/12/2012, 22:50
- Dlaczego ja? Nie możesz poprosić Allison? - spytałam ze złością i wyraźnym rozdrażnieniem. Położyłam ręce na biodrach i wpatrywałam się w Scotta twardym spojrzeniem. Tym razem to jednak Hale zabrał głos: - Argent musi nam towarzyszyć w tej misji. Jej ojciec nie może wywęszyć podstępu i... Zresztą nie będę ci się tłumaczyć, cholera jasna, jestem Alfą i macie mnie słuchać - warknął na koniec Derek. Wzdrygnęłam się, ale nie ustępowałam. - Ale ja nie chcę! - zaczęłam marudzić. - Pliss, zrób to dla mnie - poprosił Stiles i zrobił te swoje maślane oczy. Westchnęłam ciężko. - No dobra.
*
Wystrojona w czerwoną, krótką sukienkę stałam na progu domu Lydii i nachalnie dzwoniłam na dzwonek. W końcu jasnowłosa raczyła mi otworzyć. - Co ty tutaj robisz? - zapytała nieco zszokowana. - Nie zapraszałam cię. - Błagam cię i tak jest dennie, nie? Bardziej ci zaszkodzić nie mogę - wparowałam i bez pytania weszłam do środka. Rozejrzałam się po jej domu, wszyscy byli wyraźnie znudzeni. Podpierali ściany lub ze skrzywieniem spoglądali na czerwone, plastikowe kubeczki, niektórzy ze sobą rozmawiali, inni po prostu gapili się w jeden punkt. Najgorsza impreza roku? - Raczej chyba tylko pomóc - dodałam jeszcze i odwróciłam się do dziewczyny, która z wysoko uniesioną głową patrzyła na mnie bez zażenowania całą tą sytuacją. - Jest świetnie... - warknęła bez przekonania. Ta, jasne, pomyślałam. I wyciągnęłam telefon, napisałam sms'a do Danny'ego, żeby zebrał całą drużynę lacrosse i wbili do Lydii, gdyż jest darmowa wyżerka i napalone dziewczyny, a dla Danny'ego nawet i chłopcy. Trochę nagięłam prawdę, ale dostrzegłam, że gdzieś w salonie kręci się Jackson, więc stwierdziłam, że Danny na sam jego widok będzie ucieszony. Napisałam mu też, by pozapraszał innych 'kolegów' i koleżanki. W końcu Danny chodził do różnych klubów, na pewno nie tylko tych gejowskich, więc musiał znać masę ludzi. Na szczęście na Danny'ego dało się liczyć, niezawodny i kochany odpisał, że ok. Następnie spytałam Lydię, gdzie ma jakąś muzykę, która jest godna uwagi. Dziewczyna nieco niechętnie zaprowadziła mnie na górę. Z trudem wygrzebałam jakieś płyty z ogólnie lubianą muzyką. Napisałam kolejnego sms'a do Danny'ego by załatwił dobrą muzykę. Danny pojawił się po jakiejś godzinie, ze wszystkim co było potrzebne. Ludźmi, alkoholem i muzyką. Sama od siebie zaprosiłam też kilka osób, jako ładna [obecnie] dziewczyna szybko stałam się pożądana, więc najzwyczajniej w świecie odpowiedzieli na moje zaproszenia. Zamówiłam też trzy pizze, które w dość szybkim czasie nam przywieziono. Później zaczęłam zachęcać ludzi do tańca. Szczególnie chłopców, a gdy chłopcy ze mną tańczyli, ich dziewczyny również prędko się do nas przyłączały. Impreza w końcu zaczęła się rozkręcać. Lydia była mi wdzięczna, ale tego nie okazywała, a ja nawet na to nie liczyłam. Wystarczyła mi satysfakcja.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 22/12/2012, 10:50
wiedźma Cóż za miłe zaskoczenie, że wykorzystałaś Danny'ego. Udało Ci się rozkręcić imprezę, acz oczekiwałam od Ericki jakiegoś większego rozmachu, jaki to ona potrafi wywołać.
Mozbi Wtajemniczony
Liczba postów : 152 Punkty : 0 Join date : 27/09/2012
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 22/12/2012, 20:09
- Derek, nudzę się. - powiedziała Erica. - Jest piątek wieczór, a my siedzimy w domu. :C - Właśnie szefie, moglibyśmy się gdzieś ruszyć. - dodał Boyd. - A czy ja Wam bronię? - spytałem z uśmiechem przeciągając się na kanapie. - No nie, ale jeśli nas nie trenujesz, albo nie walczysz o utrzymanie życia to siedzisz całymi dniami w domu jak nudziarz. - Ja, nudziarz? - odpowiedziałem, patrząc na Ericę wymownym wzrokiem. - Boyd, Ty też tak sądzisz? - Niestety, ale muszę zgodzić się z blondyną szefie. - O Ty zdrajco. - powiedziałem, po czym sprzedałem chłopakowi mięśniaka. - Wydaje mi się, że będziesz miał okazję to zmienić. - powiedział Isaac, wchodząc do pokoju. - Dzwonił Scott. Mówił, że impreza u Lydii to kompletna porażka i pytał czy byśmy nie wpadli? - No to na co czekacie? Ruszajcie. - rzuciłem, siadając po raz kolejny na kanapie. - O co to to nie! - krzyknęła Erica. - Ubieraj się i idziesz z nami! - Erica ma rację. - zgodził się z nią Isaac. - Nigdzie nie idą i już. Jestem Waszym Alfą, powinniście mnie słuchać. - W piątek wieczorem nikt nie jest moim Alfą. - odpowiedziała mi Erica, na co chłopacy wybuchnęli śmiechem. Spojrzałem się na nią groźnym wzrokiem, a kiedy pewność siebie zeszła z twarzy dziewczyny, zacząłem się śmiać. - No dobra, niech Wam będzie. - powiedziałem, na co moje stado zareagowało krzykami i oklaskami. - Nikt nie będzie mówił, że Derek Hale jest nudziarzem.
- Whooow Derek, ktoś tu zaszalał! - krzyknęli chłopacy kiedy wyszedłem ze swojego pokoju. Miałem na sobie jeansy, białą, obcisłą koszulę zapiętą na 3 dolne guziki oraz okulary przeciwsłoneczne. - No, no, gdyby nie to, że jesteś moim Alfą to kto wie. - powiedziała Erica kuszącym głosem. - Sama mówiłaś, że w piątek wieczorem nikt nie jest twoim Alfą. - odpowiedziałem, puszczając jej oko. Erice opadła szczęka, a chłopakom pojawiły się banany na twarzy. - To co, zajedziemy jeszcze do monopolowego i wbijamy na imprezę. - stwierdził Isaac. - A masz 21 lat? - No chyba sobie jaja robisz? - spytał Isaac. - Nie, skądże. Żadnego alkoholu. - powiedziałem surowym i stanowczym tonem. Moje wilczki spojrzały na mnie z niedowierzaniem. - Ale, Derek. - odezwał się Boyd, a ja wybuchnąłem śmiechem. - Tylko, żebym Was potem nie musiał zbierać z podłogi.
- Derek, daj głośniej tą muzykę! - kłóciła się ze mną Erica. - Bo zaraz wylądujesz w bagażniku. Nie będę robił z nas idiotów. - Jakich idiotów? Musimy mieć niezłe wejście. - Erica, powiedziałem coś. - Ona na ma rację. - przerwał mi Isaac. - Ty tam lepiej siedź cicho i pij tego browara. - odpowiedziałem, odwracając się do tyłu. Erica wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i dała muzykę na cały regulator.
Kiedy zajechaliśmy pod dom Lydii wszystkie oczy były wpatrzone na nas. - No nie wierzę. - powiedziała gospodyni, a Scott tylko się uśmiechnął. Otworzyłem drzwi i wyszedłem z samochodu, gładząc dłonią po swoich włosach. Od strony pasażera wysiadła Erica, ubrana w czerwoną mini, a z tyłu chłopacy z 4 skrzynkami piwa. Spojrzałem się na zaskoczoną Lydię oraz śmiejących się Scotta, Stilesa i Alison, po czym ruszyłem tanecznym krokiem w stronę wejścia. - O Boże to Derek Hale! - zaczęły krzyczeć dziewczyny, a Erica złapała mnie pod rękę. - Siemqa Scott. - powiedziałem i przybiłem chłopakowi piątkę. - No nie wierzę Derek, Ty tutaj? - spytał zdziwiony i rozbawiony Scott. - A co, nie widać? - odpowiedziałem. - Teraz wybaczcie. Lydio, czy mogłabyś mnie zaprowadzić na dj'kę?
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 27/12/2012, 18:25
Mozbi - Derek w roli dj'a - nonono... Nie spodziewałam się po nim takich umiejętności. A jaki wyluzowany.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 28/12/2012, 13:35
Lydia szykuje się na randkę z Jacksonem. Potrzebuje stroju, który będzie odpowiedni na wyjście do pobliskiej restauracji.
Opisz jej kreację.
Jeśli Twoja postać to Lydia, opisz swoją wymarzoną kreację.
Morgan Betha
Liczba postów : 957 Punkty : 29 Join date : 25/06/2012 Age : 27
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 29/12/2012, 21:28
I ktoś powie, że świat jest spokojny. Ta bo uwierzę. Człowiek pogrążony w myślach spokojnie idzie sobie chodnikiem gdy nagle jakaś rudowłosa dziewczyna wybiega ci na drogę, chwyta cię za rękę i zaczyna ciągnąć nie wiadomo gdzie. - Ej co ty robisz? – ale ona nie słucha. – Gdzie mnie prowadzisz? Martin rzuciła mi przez ramię krótkie spojrzenie i za chwile wchodziliśmy do dużego domu. Pewnie jej. Przeszliśmy przez salon, po schodach i wreszcie do jej pokoju. - Powiesz mi co to miało być? – zapytałem. - Jesteś facetem? – odpowiedziała pytaniem na pytanie i do tego jakże bezsensownym. Podparła się przy tym pod boki i czekała na odpowiedz. Zlustrowałem sam siebie wzrokiem. - No chyba. - I grasz w lacrosse? – kolejne pytanie. - No chyba. – boże o co tu chodzi, mam się bać? - Świetnie. – pisnęła, aż się przestraszyłem. – Zaczekaj tu ja się przebiorę, a ty powiesz mi jak wyglądam. - Nie ma szans, zapomnij. – chciałem wyjść, ale pchnęłam mnie na swoje łóżko. – No weź nie jestem twoją „przyjaciółką” – zrobiłem znak w powietrzu. – Na kogo ja wyglądam. – zapytałem rozkładając ręce. Dziewczyna na to tylko wzruszyła ramionami. Przekręciła klucz w zamku swoich drzwi, po czym schowała go do kieszenie spodni i weszła do łazienki. – No brawo Isaac. W co ty się znowu wpakowałeś? Zawsze jesteś w złym miejscu, o złej porze. - Jesteś gotowy? – doszedł mnie kobiecy głos z łazienki . Rozejrzałem się wokoło i rzuciłem: - Dawaj. – Nie powiem na chwilę zaparł mi dech w piersiach. Ona… wyglądała ślicznie. Ubrana w krótką, zwiewną czerwoną sukienkę była przepasaną cienkim czarnym paskiem. W błyszczących czarnych szpilkach była niewiele niższa ode mnie i jej nogi… były takie idealne. - I jak? – wyrwała mnie z typowo męskiej fantazji. Przyglądała mi się badawczo. Kurde ciekawe jaką miałem minę. Odchrząknąłem. - Jasne. Może ..może być. - Może być?! - No wyglądasz .. – ponownie odchrząknąłem -… ładnie. Nie wiem jakim sposobem, ale w następnej chwili byłem wypychany za drzwi. - Czekaj , czekaj , czeeekaj. – zacząłem i zatrzymałem się w drzwiach. - Co ? – zapytała gotowa zamknąć drzwi. - To wszystko – pokazałem na nią od góry do dołu – jest dla Jacksona? – zapytałem mrużąc oczy. - Tak dla Jacksona, zabiera mnie do restauracji, a co masz z tym jakiś problem? - No weź dla Jacksona?! - Nie zawracaj mi głowy. – powiedziała i tuż przed nosem zatrzasnęła mi drzwi. - Nie zapominaj, że to ty mnie porwałaś! – krzyknąłem do drzwi. – Człowieku to była Martin! Gapiłeś się na nogi Martin! – mówiłem sam do siebie ciągle uderzając się w czoło.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 30/12/2012, 14:46
Lucca Haha, bardzo zabawna sytuacja. Nie podejrzewałam o to Lydii. Uroczo. A co do kreacji... bardzo zwięzły opis, acz rozumiem, że chłopak nie przywiązywał wagi do detali, a raczej bardziej zachwycił się boskimi nogami Martin. W ogóle muszę powiedzieć, że po tym zadaniu nie spodziewałam się, że ktoś podejdzie do niego w ten sposób i nawiąże jakąś akcję. Bo opisać kreację, to opisać.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 1/1/2013, 20:22
Wspinałam się po schodach na piętro, trzymając swój telefon przy uchu. - Więc co powiesz na wypad do baru? - powiedziałam do aparatu. W słuchawce odezwał się entuzjastyczny, trochę piskliwy dziewczęcy głos. - Jasne, brzmi świetnie. Tak się cieszę, że zadzwoniłaś. Mamy tyle do nadrobienia. Uśmiechnęłam się do siebie. Bardzo potrzebowałam towarzystwa swojej starej przyjaciółki. - Ja też się cieszę - przyznałam zadowolona. - Dużo mnie ominęło? Na te słowa ze słuchawki wyrwał się podekscytowany okrzyk, a następnie Maggie zalała mnie potokiem słów. Przysłuchiwałam się temu z rozbawieniem, od czasu do czasu mrucząc coś potakująco. Tęskniłam za nią. Przemierzałam przez korytarz w stronę swojego pokoju, gdy nagle usłyszałam cichy szloch. Zwolniłam i zaczęłam bardziej wytężyłam słuch. Dźwięk dochodził z pokoju Lydii, który właśnie omijałam. Przystanęłam przed drzwiami skonsternowana. Nie miałam pojęcia, co powinnam w tej sytuacji zrobić. Nie chciałam się wtrącać w jej sprawy, ale nie mogłam też od tak po prostu odejść, zostawiając ją samą w takim stanie. Może potrzebowała pomocy? - Halo, Ivy, jesteś? - Nagle w słuchawce zabrzmiał zaniepokojony głos Maggie. - Przepraszam, muszę kończyć - powiedziałam przepraszająco. - To widzimy się o 7. Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni dżinsów. Odetchnęłam głęboko i zapukałam cicho do drzwi. Niespodziewanie coś w pokoju się poruszyło. - Kto to? - Do moich uszu dobiegł zalękniony głos mojej siostry. - To ja, Ivy. Wszystko w porządku? Odpowiedzią było milczenie. Zawahałam się. Powinnam wejść, czy przestać się przejmować jej małymi, w większości błahymi załamaniami? Kiedyś przecież Lydia lubiła w ten sposób zwracać na siebie uwagę i pokazywać tym sposobem, że to ona była ważniejsza. Ale wiele mogło się zmienić przez te dwa lata. Dlatego musiałam sprawdzić, co się stało. Pociągnęłam za klamkę i wsunęłam głowę do środka. - Lydia? - odezwałam się niepewnie. Na łóżku zauważyłam skuloną sylwetkę jasnorudej dziewczyny. Na mój widok pośpiesznie otarła ręką spływające po policzkach łzy. - Co? - odpowiedziała, nie patrząc w moją stronę. Uniosłam brwi w zdziwieniu. To nie było zbyt miłe, ale byłam już do tego przyzwyczajona. W innym wypadku odgryzłabym się, ale tym razem Lydia wyglądała na strapioną. Mimo wszystko postanowiłam być dla niej miła. - Coś się stało? - zapytałam, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna odwróciła na mnie wzrok. - Czemu cię to obchodzi? - Wyglądała na zdziwioną. Puściłam to mimo uszu. - Usłyszałam twój płacz i pomyślałam, że może potrzebujesz pomocy - powiedziałam i przysiadłam na jej łóżku. Rudowłosa zmrużyła oczy, pokazując tym, że mi nie dowierza. - Och, Lydia, daj spokój. Nie jesteśmy już dziećmi - rzekłam poirytowana. - Co się dzieje? Dziewczyna spojrzała w bok. Powędrowałam za jej wzrokiem i spostrzegłam otwartą na oścież szafę z ubraniami. Dopiero teraz zauważyłam porozrzucane wszędzie po podłodze części garderoby. - Co tu się stało? - spytałam zszokowana i spojrzałam na Lydię wzrokiem pod tytułem „czekam na wyjaśnienia”. - No, bo... - Lydia wydukała zmieszana. - Chodzi o to, że Jackson zaprosił mnie na kolację. I to wystawną kolację, przed którą przyjedzie po mnie i zabierze do restauracji. A ja kompletnie nie wiem, w co się ubrać - dokończyła, dzielnie powstrzymując się od płaczu. Prychnęłam. - I o to ta cała afera? - Spojrzałam na nią z rozbawieniem. - Nie wierzę - powiedziałam pod nosem, jeszcze raz omiatając wzrokiem ten bałagan. Nagle dostrzegłam wiszący w szafie materiał. - Nie możesz założyć tej niebieskiej koronkowej sukienki? Lydia pokręciła głową. - To musi być coś wyjątkowego. Coś, w czym jeszcze się mu nie pokazałam - powiedziała z zapałem, uśmiechając się Zmarszczyłam brwi. Kompletnie nie rozumiałam jej wahań nastroju. Czemu się tak tym ekscytowała? Nagle mnie olśniło. Właśnie dzisiaj była ich piąta rocznica, odkąd para zaczęła się ze sobą spotykać. No, tak, Lydia wspominała coś w rozmowie z mamą. - Coś wyjątkowego, mówisz? Poczekaj chwilę. Wpadłam na pewien pomysł. Wyszłam z pokoju, zostawiając zdziwioną Lydię na łóżku, by po chwili wrócić z czarnym pokrowcem w ręku. - Co to? - Dziewczyna zmarszczyła brwi. - Sprawdź - zachęciłam ją, podając opakowanie. Z zaciekawieniem odpięła suwak i pisnęła z wrażenia. Wzięła do ręki zielony, aksamitny materiał. - Kupiłam ją na bal dwa miesiące temu, ale w ostatniej uznałam, że ten kolor jednak mi nie pasuje. Dlatego jest twoja. - Naprawdę, mogę? - zapytała z nadzieją w oczach. Pokiwałam głową i patrzyłam, jak wbiega uradowana do łazienki. Kiedy przyszła się w niej pokazać, szczęka mi opadła. Zielona sukienka wspaniale prezentowała się na mojej siostrze. Gorset bez ramiączek posiadał marszczenia podkreślające biust, a talia przewiązana została czarną tasiemką zawiązaną w kokardkę. Dół sukienki stanowił zwiewny materiał. - I jak? - zapytała, obracając się dokoła własnej osi. - Idealna - uznałam. Byłam z Lydii taka dumna. Dziewczyna obdarzyła mnie uszczęśliwionym uśmiechem i usiadła obok mnie na łóżku. - Dziękuję. Odpowiedziałam jej przyjaznym uśmiechem. - Wiesz, w gruncie rzeczy wcale nie jesteś taką złą siostrą - powiedziała. - Mimo twojego pokręconego zachowania też nie jesteś najgorszą siostrą. - Spojrzałyśmy po sobie i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. - Cieszę się, że wróciłaś - szepnęła Lydia, patrząc na mnie, a w jej szmaragdowych oczach pojawił się błysk. - Ja też - przyznałam, obdarzając ją przyjaznym uśmiechem.
syla1105 Gość
Liczba postów : 6 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 31
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 2/1/2013, 01:23
Lydia zadzwoniła do mnie załamana. Chciała, żebym natychmiast do niej przyszła. Byłam pewna, że coś się stało, więc od razu do niej pobiegłam. - Nie mam w co się ubrać na randkę z Jacksonem - krzyknęła od progu. - Wśród tylu ubrań na pewno znajdziesz coś odpowiedniego. Uspokój się i mów gdzie idziecie. - Mieliśmy pójść do restauracji, ale nie mam co na siebie założyć, wiec muszę odwołać randkę - zaczęła płakać. Swoją drogą nie spodziewałam się, że Lydia będzie rozpaczała z tak błahego powodu. - Przestań płakać. To jeszcze nie jest koniec świata. Zaraz coś wymyślimy. O której Jackson ma po ciebie przyjechać? - Za 2 godziny - odpowiedziała uspokajając się powoli - Nie znajdę żadnej sukienki wartej założenia na taką okazję - dodała znowu płacząc. Allison myśl szybko. Mamy 2 godziny, a Lydia zapłakana nie wygląda dobrze. Musimy szybko znaleźć tą sukienkę, bo jak tak dalej pójdzie to nic nie zakryje jej opuchniętych od płaczu oczu. - Okej. Skoro u siebie nic nie znalazłaś idziemy do mnie. Jestem pewna, że mam coś odpowiedniego na tą okazję. Jakiś czas później dotarłyśmy do mnie. Lydia od razu rzuciła się na moją szafę w poszukiwaniu idealnej sukienki. Chwilę później znalazłyśmy to czego potrzebowała. Sukienka, którą wybrała Lydia była klasyczną małą czarną z koronką na plecach. Kończyła się parę centymetrów przed kolanem. Miała też koronkowe rękawy do łokcia. Lydia wyglądała w niej bardzo dobrze. - Wyglądasz olśniewająco - powiedziałam, wiedząc, że jest tak wpatrzona we własne odbicie, że i tak mnie nie słyszy. Zauważyłam, że Lydia zmienia wyraz twarzy i po raz kolejny jest bliska płaczu. - Co się stało? O co tym razem ci chodzi? - Mam już tak mało czasu, że mnie zdążę zrobić idealnego makijażu i fryzury. - Nie martw się. Z tym sobie też poradzimy. Ty rób makijaż, a ja w tym czasie zajmę się włosami. I zadzwoń do Jacksona żeby odebrał cię ode mnie - coś czuję, że to będzie bardzo ciężka godzina...
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 2/1/2013, 16:04
syla1105 Tak się cieszę, że w końcu w grze pojawiła się Allison. Mam nadzieję, że zagościsz na dłużej. Co do pracy, to bardzo dobrze poradziłaś sobie z zadaniem, Lydia w tej sukience wyglądała zapewne bardzo kusząco.
Annie Wilkołak
Liczba postów : 1040 Punkty : 7 Join date : 03/07/2012 Age : 28 Skąd : Tajlandia ^^
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 3/1/2013, 18:41
Lynette. Twoja postać wykonała zadanie bardzo dobrze. Ivy jako starsza siostra wpadła na świetny i przecież taki prosty pomysł z pożyczeniem sukienki, którą swoją drogę (po moim wyobrażeniu) na pewno bardzo ładnie się prezentowała na Lydii. Oby tak dalej.
Annie Wilkołak
Liczba postów : 1040 Punkty : 7 Join date : 03/07/2012 Age : 28 Skąd : Tajlandia ^^
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 4/1/2013, 13:10
Byłam w sklepie obuwniczym i przymierzałam znakomite czarne szpilki, kiedy nagle ujrzałam znajomą postać. Lydia Martin niemalże przebiegała oddzielającą ją odległość od jego sklepu do drugiego, była obwieszona torebkami z tych drogich sklepów. Jej mina wyrażała niezadowolone a w oczach jawiła się desperacja. Odstawiłam szpilki na półkę i zaciekawiona poszłam za nią. Zastałam ją przeglądajacą sukienki. - Hej - powiedziałam po prostu z uniesienm brwi. - O, Reyes - mruknęła Lydia i obdarzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem. - Martin - westchnęłam - czego tak desperacko szukasz? - Sukienki - widząc moje pytające spojrzenie, mówiła dalej - potrzebuję sukienki na randkę. - Z Witthemorem? - zapytałam, ale ona spojrzała na mnie wymownie, jakby nigdy nie było żadnej możliwej opcji niż Jackson. Mruknęłam "aha" i już miałam zamiar odejść bez słowa, gdy ona nagle spytała: - Doradzisz mi? - Myślałam, że zakupy robisz z Argent - odparłam ze zdziwieniem. - Bo robię, ale ona aktualnie nie ma czasu. - Nawet dla przyjaciółki? - syknęłam złośliwie, na co dziewczyna odwróciła wzrok i zmarkotniała. Westchnęłam i chcąc się zrekompresować za tą docinkę, postanowiłam jej doradzić w związku z sukienką. - Ok. Pomogę ci - odparłam łaskawie. Wspólnie zaczęłyśmy szukać jakiejś sukienki dla Martin. Po przymierzeniu w końcu znalazłyśmy jedną, najlepszą. Bez ramiączek, jej góra była biała ze złotą nitką ułożoną w abstrakcyjne, spiralne wzory, dekolt wyciety na kształt serca podkreślający linie obojczyka dziewczyny, góra odcięta przez cieniutki brązowy pasek z kokardką, łączyła się z falbankowym spodem o odcieniu bardzo delikatnego różu, dość rozłożystym, długim do połowy ud. Lydia wyglądała w tej sukience bardzo ładnie i trzeba było przyznać, że coś zbliżonego do łososiowego to zdecydowanie jej kolor. Do tego Martin postanowiła spiąć włosy w kok. - No i ok - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam do dziewczyny. Choć moja pochwała była skromnie to uważałam, że wygląda naprawdę olśniewająco, ale tego jej powiedzieć nie mogłam. Lydia mi podziękowała i poradziła się jeszcze w sprawie butów, zaproponowałam koturny. - Udanej randki - powiedziałam na odchodnym. Cieszyłam się, że przynajmniej to nie dla Stilesa tak się stroiła. Wtedy bym jej na pewno nie pomogła, ale skoro to tylko dla Jacksona... To co mi szkodziło?
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 4/1/2013, 16:30
wiedźma Bardzo ciekawie umieściłaś akcję w mieście. Opisałaś kreację Lydii i wspomniałaś o wątkach z innymi postaciami.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 4/1/2013, 20:11
Lydia dziwnie zachowywała się na lekcji algebry, dlatego została wezwana do szkolnego psychologa. Potrzebuje pomocy, zatem zaprowadź ją do gabinetu, w międzyczasie spróbuj ją pocieszyć i uspokoić.
Jeśli Twoja postać to Lydia, przedstaw rozmowę z panią psycholog.
Annie Wilkołak
Liczba postów : 1040 Punkty : 7 Join date : 03/07/2012 Age : 28 Skąd : Tajlandia ^^
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 11/1/2013, 17:43
Po dziwacznym zachowaniu Lydii Martin na lekcji algebry, trener kazał mi ją zaprowadzić do psychologa szkolnego. Gdy wyszłam z nią z klasy, dziewczyna wydawała się rozbita, była roztrzęsiona i cały czas powtarzała, że zwariowała. Z początku nie zwracałam na nią uwagi, pozwalałam, by szła tuż za mną, ale w końcu zaczęło mnie irytować jej zachowanie. - Przestań! - wrzasnęłam i odwróciłam się do niej z mordem widocznym w oczach. I wtedy dostrzegłam, że dziewczyna płacze. - Och. - Ześwirowałam. - Może pójdziemy najpierw do łazienki - zaproponowałam niechętnie. Lydia pokiwała przytakująco głową. Tak też zrobiłyśmy. W toalecie, poczekałam aż dziewczyna się uspokoi. W końcu Martin wzięła kilka głębokich oddechów i umyła twarz oraz poprawiła makijaż. Przez cały czas milczała, za to ja w końcu postanowiłam przerwać tą ciszę. - Co się stało? - Właściwie to nic... Miałam chwilę słabości. - Och nie, moja droga. Ja miewałam chwile słabości, gdy nie mogłam zapanować nad atakiem, ale ty... To było dziwne. - Nie musisz mi tego mówić! - No sorry, ale Lydia zaczęłaś pisać dziwaczne słowa i... Chyba nawet na tym nie panowałaś, nie? - No... Niezupełnie. Przez chwilę wydawało mi się, że jestem gdzieś indziej - odparła dziewczyna. - Ciekawe.. To znaczy gdzie? - Nieważne, Reyes! - warknęła dziewczyna i spuściła wzrok. Przez jakiś czas znów panowała cisza, którą ponownie ja przerwałam: - Masz zamiar o tym powiedzieć psycholożce? - Oczywiscie, że nie - burknęła dziewczyna. - Uzna, że ześwirowałam. Lydia uniosła dumnie głowę i skierowała się w stronę wyjścia. Podążyłam za nią. Przeszłyśmy w ciszy dalszą drogę do gabinetu pani psycholog. - Mam na ciebie zaczekać? - spytałam choć wyraźnie nie chciałam. Jasnowłosa zaprzeczyła ruchem głowy. - Nie trzeba. - Kiwnęłam jej głową. Już miałam odejść, ale odezwałam się jeszcze do niej, zadziwiając samą siebie: - Hej, Lydia, nie przejmuj się tym nieprzyjemnym incydentem. Możesz mi wierzyć lub nie, ale gorsze wybryki chodzą do tej szkoły. - Wiem - odparła mi, ale widziałam w jej oczach cień dziękczynnego spojrzenia. Uśmiechnęłam się do niej lekko, pocieszająco i skierowałam się z powrotem do klasy.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 11/1/2013, 20:35
Wchodząc do posiadłości państwa Martin słyszysz ostrą kłótnię między siostrami.
Załagodź konflikt. Jeśli Twoją postacią jest Lydia bądź Ivy, opisz kłótnię. W pracy zawrzyj, co ją wywołało.
Miss_Lena Stały Bywalec
Liczba postów : 89 Punkty : 15 Join date : 28/10/2012 Age : 27
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 12/1/2013, 00:53
W rękach niosłam ogromne fioletowe, prostokątne pudełko i choć dzwoniłam na dzwonek domu państwa Martin to nikt nie był skłonny, by mi je otworzyć. Biodrem otworzył sobie dzwi i wchodząc zawołałam "dzień dobry", ale nikt mi nie odpowiedział. Dopiero z górnego piętra dobiegły mnie ostre krzyki. Zaintrygowana, taszcząc pudełko wspięłam się po schodach. Podeszłam do drzwi, zza których dobiegały głosy. W jednej chwili zdarzyło się coś niespodziewanego. Drzwi się otworzył, a stojaca za nimi ciemnowłosa postać schyliła się trochę, przez co jasnoróżowa poduszka uderzyła mnie prosto w twarz. Wydałam z siebie zduszony okrzyk, a pudełko wypadło mi z rąk. Natychmiast uklękłam, chcąc pozbierać zawartość pudełka, która z niego wypadła. Naprzeciwko mnie uklękła ciemnowłosa dziewczyna, starsza siostra Lydii, bodajże Ivy. Pomogła mi zbierać wspólne zdjęcia Lydii i Jacksona oraz główki różyczek, które były niedbale rzucone na fioletową, delikatną sukienkę. - Joy? - spytała mnie Lydia i podeszła do nas bliżej. - Co ty tu robisz? - Jackson prosił mnie bym dostarczyła ci ten prezent... Mówił coś o waszej rocznicy... Ja... Nie chciałam. Nie wiedziałam, że... jesteś zajęta - mówiąc to ostatnie zdanie spojrzałam na Ivy. - To nic takiego - powiedziała ta druga. - Tylko siostrzana kłótnia. - Tak. Bo wiesz, gdybyś miała siostrę to musiałabyś z nią rywalizować nawet o pozycję w szkole. - Lydia, o co ci chodzi? Nic ci nie zrobiłam! - podniosła głos Ivy a ja aż się wzdrygnęłam. - Eee... Dziewczyny... - zaczęłam, ale Lydia kontynuowała, tak jakby mnie nie usłyszała. - Najpierw sobie wyjeżdżasz Bóg jeden wie dokąd, a potem wracasz i wpychasz się do mojego uporządkowanego świata! Od kiedy to znasz się ze Stilinskim, Laheyem i resztą wesołej gromadki? Widziałam jak z nimi rozmawiałaś. Poza tym czytałam twoje smsy i... - Lydia - zaczęłąm raz jeszcze, ale tym razem równocześnie ze mną odezwała się Ivy. - Moje smsy? Jak mogłaś przeczytać moje smsy? Lydia! To prywatne. - Ty jakoś nie miałaś skrupułów by przeczytać mój pamiętnik. - Powtarzam raz jeszcze, że nie czytałam twojego pamiętnika! - Dziewczyny! - zawołałam przymykając oczy. Spodziewałam się nadal rezultatów bez skutku, ale tym razem obydwie ucichy i mnie słuchały. Zarumieniłam się lekko, na co Lydia wywróciła oczyma. - Bo ja... Chciałam powiedzieć, że kłócicie się o coś, co zupełnie nie ma sensu. Lydio, twój pamiętnik ma Jackson. Sama widziałam, nie wiem jakim sposobem, ale to on go ma. Leży u niego na biurku. - Lydia na te słowa wpatrywała się we mnie ze zszokowaniem. Natomiast Ivy posłała jej niemal zwycięskie spojrzenie. - A jeśli chodzi o twoją pozycje w szkole to zrozum, że ona nigdy nie będzie zagrożona. Poza tym chyba Ivy może przyjaźnić się z kim chce, prawda? Nie ma znaczenia kim są ci jej znajomi. Przez chwilę panowała błoga cisza. W tym czasie zamknęłam wieko pudełka i podniosłam się z ziemi. - Wiesz, Lydia, ona ma rację. Nie warto się przecież kłócić o coś takiego. - odezwała się pierwsza Ivy z lekkim uśmiechem. Lydia dopiero po chwili z dumnie uniesioną głową przyznała jej rację. - A co tam masz? - zapytała mnie rudowłosa i wyciągnęła ręce w strone pudełka. Szybko wręczyłam jej prezent i troszkę z siebie zadowolona pożegnałam się z dziewczynami i opuściłam dom Martinów.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 12/1/2013, 16:34
Miss_Lena Joy postarała się, by pogodzić ze sobą skłócone siostry. Bardzo ciekawie została przedstawiona ta sytuacja. Poza tym Joy sprawia takie miłe wrażenie. I ma dość dobre rozeznanie. B. ładnie.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 19/1/2013, 14:22
Siedziałam na stołku przy wysepce kuchennej i z zainteresowaniem przeglądałam gazetę z modnymi dodatkami, pogryzając jabłko, kiedy do kuchni weszła niewysoka, rudowłosa dziewczyna. Kątem oka dostrzegłam, jak obrzuciła mnie spojrzeniem, po czym podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej karton mleka. Wyjęła z szafki szklankę i nalała sobie trochę. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że po tym wyskoku na kręgle ze Stilesem psujesz nam rodzinną reputację? - odezwała się mimochodem. Zatrzymałam jabłko w połowie drogi do ust i podniosłam na nią zdezorientowany wzrok. Popatrzywszy na mnie, Lydia prychnęła i wypiła zawartość szklanki. - Szkoda, że nie rozebrałaś się do końca. I tak ludzie mają nas teraz na językach - powiedziała poirytowana, odstawiając szklankę do zlewu, a następnie oparła się rękoma o blat wysepki. - I uważasz, że jak się teraz ludziom pokażę? Uniosłam brwi. Dlaczego była taką egoistką? - I naprawdę to cię najbardziej zabolało? Że pogarszam twoją reputację? - zapytałam sfrustrowana. Kiedy Lydia zrobiła oburzoną minę, odwróciłam wzrok przed siebie, próbując opanować emocje. Przez chwilę zastanawiałam się, czemu ona to robiła. Czemu zaczynała ze mną wojnę? - Twoje zachowanie jest niedopuszczalne - fuknęła Lydia. Zacisnęłam szczękę i uderzyłam ręką o blat. Miarka się przebrała. Nie zamierzałam być litościwa. Spojrzałam na nią z zaciętością. - Wiedz, że tego nie żałuję - syknęłam, mając na myśli randkę ze Stilinskim. - Spędziłam miło czas, a ty zazdrościsz mi, że nie możesz się tak zachowywać, bo jesteś udaną i posłuszną córeczką rodziców. Poza tym zazdrościsz, że to nie ty byłaś na moim miejscu. Więc nie rób z siebie teraz ofiary - powiedziałam, mrużąc oczy i odchyliłam się. Przecież to było oczywiste, dlaczego siostra się tak zachowywała. Lydia wstrzymała oddech. - Nie prawda - zaprzeczyła, ale widząc mój drwiący uśmieszek, zmrużyła powieki, jakby chciała zabić mnie wzrokiem. - Nie zasługujesz na szczególne względy - odparła zajadle, po czym wyprostowała się. - I prędzej czy później zranisz Stilesa. Przechyliłam głowę i zmarszczyłam brwi. - Mówisz, jakby ci na nim zależało. - W moim głosie można było wyczuć lekceważenie. - Przecież sama go raniłaś wiele razy, a jakoś twoje wyrzuty sumienia do tej pory się nie odezwały. Lydia przez chwilę przyglądała mi się z otwartymi ustami, a następnie przestąpiła z nogi na nogę. - Możesz udawać, że się zmieniłaś, ale wcale tak nie jest - powiedziała chłodno. Pokręciłam głową. - Ty nie rozumiesz tych zmian i po prostu nie potrafisz uwierzyć, że chłopak potrafi być wreszcie z kimś innym - podniosłam głos. - Jesteś podła. - Jej ton wyrażał wściekłość. Dziewczyna powiedziała to z niewiarygodną zawiścią. Po tych słowach poczułam ukłucie gdzieś w środku, niczego jednak nie dałam po sobie poznać. W zamian za to prychnęłam i założyłam ręce na piersi. - I kto to mówi? Dziewczyna, która manipuluje ludźmi, w tym także wspomnianego wcześniej Stilesa, dla własnych korzyści - rzekłam protekcjonalnie, powstrzymując się przed łzami. Zauważyłam, jak Lydia niespodziewanie znieruchomiała, a jej oczy zrobiły się szkliste. Teraz jednak nie współczułam jej. Wściekłość zabijała wszystkie inne uczucia, a palący ból stawał się nie do zniesienia. - Przecież ja tego nie... - zaczęła powoli poruszona, ale urwała. - ...Nieważne, i tak jesteś zbyt uparta, by to zrozumieć. - Chyba to rodzinne - burknęłam i spojrzałam na nią wymownie. Lydia zmarszczyła brwi. - Ja? A ty to jesteś całkiem bez winy i naprawdę ci zależy na chłopaku, tak? Uważaj, bo ci uwierzę. - Założyła zaborczo ręce na piersi. Kolejna drzazga wbita w serce. Dlaczego siostra nie potrafiła mi zaufać i uwierzyć? Przechyliłam głowę. - Sugerujesz, że tylko się nim bawię? Ja w przeciwieństwie do ciebie potrafię dostrzec różnice między zwykłą zabawą, a czymś więcej. A myślę, że to jest coś więcej - powiedziałam z naciskiem na czas teraźniejszy. - I ja nie jestem tobą, nie chcę nikogo zranić. Rudowłosa popatrzyła na mnie, a jej oczy zrobiły się wilgotne. - A co niby teraz robisz? - spytała drżącym głosem, próbując powstrzymać się przed wybuchem. Dotarło do mnie, co przed chwilą powiedziałam. Podniosłam jednak wysoko głowę i odparłam w obronie: - Odpieram nieoczekiwany atak ze strony mojej siostry. Zmierzyłyśmy się wzrokiem. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli, a wszystkie wypowiedziane przed chwilą słowa krążyły gdzieś wokół mnie, próbując obalić mur, jaki sobie zbudowałam. Powoli do mojego umysłu zaczęły się również przedostawać wyrzuty sumienia. Zacisnęłam nerwowo szczęki i podniosłam się ze stołka. - Nie będę wiecznie wychodzić ci naprzeciw z wyciągniętą ręką. Czas, byś poszła po rozum do głowy. Minęłam ją, a do moich uszu dotarł rozdrażniony głos: - Mam go o wiele więcej niż ty. Przystanęłam na chwilę, zastanawiając się, czy był sens odpowiadać na to, ale powstrzymałam się. Machnęłam tylko ręką i zostawiłam ją samą w kuchni. Dotarłszy do mojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi, a następnie oparłam się o nie z trudem. Dopiero wtedy poczułam, że uczucie wściekłości opada, a mój umysł wypełnia się żalem i smutkiem. Osunęłam się na podłogę. Bolało mnie wszystko w środku, czułam się, jakbym została rozrywana na strzępy. Jęknęłam cicho. Tyle złości, tyle zawiści. Zacisnęłam oczy, a na moich policzkach pojawiły się gorzkie łzy.
Annie Wilkołak
Liczba postów : 1040 Punkty : 7 Join date : 03/07/2012 Age : 28 Skąd : Tajlandia ^^
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 19/1/2013, 19:43
Lynette. Uwielbiam ten zespół. Dobry powód do kłótni, poza tym obydwie dziewczyny wysuwały dość dobre argumenty. Jednak... Cóż, sądziłam, że skoro to siostry Martin to kłótnia będzie naprawdę ostra i polecą noże. Oczywiście może nie tak dosłownie. Niemniej jednak, było dobrze .
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 19/1/2013, 20:48
wiedźma Postać Lydii jest trochę skomplikowana, ma wiele warstw, dlatego trudno przewidzieć, jak dziewczyna się zachowa. Już myślałam, że Erica nie pocieszy Lydii, tylko do końca będzie zachowywać się w stosunku do niej niemiło. A jednak się postarała. Roztrzęsiona Lydia naprawdę potrzebowała pomocy i Erica, choć mimowolnie, pomogła jej.
Lynette Wilkołak
Liczba postów : 768 Punkty : 0 Join date : 12/05/2012 Age : 28
Beacon Hills Imię i nazwisko: Allison Argent Wiek: 17 Rasa: Łowca
Temat: Re: Dom Lydii [nowe zadanie: strona 2] 26/1/2013, 12:13
Na jednej z imprez w klubie zauważasz, że jednej z sióstr Martin dosypano potajemnie coś do drinka. Niczego nieświadoma dziewczyna wypija zawartość szklanki.
Zdemaskuj sprawcę oraz zajmij się odurzoną siostrą.
Jeśli Twoją postacią jest Ivy lub Lydia, po odkryciu prawdy rozpraw się z winowajcą Twojego złego samopoczucia.