3x21 - The Fox and the Wolf

Zawiodłam się zawiodłam się i mówię to ze szczerością płynącą wprost z mojego serduszka wyrywającego się w stronę Dylana O'brena za każdym razem, gdy pojawia się przed mymi oczętami. Niestety w tym odcinku nie było go za wiele, jednak momenty z nim były świetne.

Scena z ojcem Kiry, groźba, i zaatakowanie go muchą (grrrr, jak groźnie). Moment z monitoringiem na telefonie Stilinskiego i ta świadomość, że oni go widzą. Creepy, mega creepy. Pomachał im.
Heja, tu jestem! Ale zabawa, wykiwałem was. LOL  
No i ostatnia scena, gdzie szeryf wchodzi do mieszkania Dereka i Nogitsune (bo to nie jest już Stiles) 'Hi Dad' no W.T.F.??? Znowu próbuje udawać Stilesa? Przecież już wszyscy wiedzą, że to Nogitsune. Wydaje mi się, że w ten sposób chce wywołać współczucie(?), troskę o swojego syna w szeryfie. Próbuje grać na jego ojcowskich uczuciach! A to mu na dobrze nie wyjdzie.

Co jeszcze?

Przez cały odcinek Kira ze swoją matką składały katanę. Seeeeeerio? Zajęło to im aż tyle czasu? No bez przesady! To ja szybciej puzzle 5tys. układam niż one miecz rozbity na maksymalnie 30 kawałków.

Historia mamy Kiry przednia.Tylko nie rozumiem dlaczego żyje już 900 lat. I jak to jest, z jej starzeniem się. Jeszcze jakieś 70 lat temu wyglądała dosłownie jak nastolatka Kira, a teraz wygląda na kobietę w średnim wieku. Przez 800 lat rozwinęła się do poziomu nastolatki (tylko), a nagle w ciągu 70 lat stała się "dorosła". Biorąc pod uwagę wcześniejszy rozwój powinno zająć jej to co najmniej 400 lat, hę?



No dobra, ale odbiegam. Wracając do historii jak powstał nasz aktualny romeo, tfu Nogitsune. No prawie jak Romeo i Julia w wersji ekstra-hard. Matka Kiry chciała poświęcić siebie i pozwolić przejąć demonowi kontrolę nad swoim ciałem w geście zemsty za śmierć Rhysa, który co fakt, umarł śmiercią okrutną i wyjątkowo bolesną. Jednakże nie wszystko poszło po jej myśli i demon przejął ciało jej kochanka. I tu mamy genezę i powstanie całego tego szajsu, przez który teraz cierpi nasz STILES!!!  
Nie podejrzewałam tej kobiety o taką lekkomyślność. Serio. Nie ufa się lisowi! Nie i koniec! Cholera! Jeśli już tyle żyła to czy nie wystarczająco miała czasu by się tego nauczyć? Zważając na swoją naturę?


I jednak scena w windzie z Allison i Szeryfem była świetna. To takie niespotykane widzieć Alli załamaną, bezradną i przerażoną. Ona zawsze ma plan, wie co robić, zawsze trzyma się prosto, przewodzi. Jest liderką, ale pod tą fasadą wciąż jest dziewczyna, która straciła swoją rodzinę, której pozostał jedynie ojciec i paczka, która się rozpada. Allison jest przerażona, ponieważ została przeciwstawiona swojemu największemu lękowi - utracie ludzi, których kocha.



Daje 6/10 ponieważ raczej się nudziłam oglądając ten odcinek   

A ja mam takie pytanie - to prawda że ktoś doszedł, a ktoś umarł?   Czy znów mnie fb w maliny wpuszcza?

Nie bardzo rozumiem. Doszedł zastępca szeryfa, a zginie ktoś z czołówki ^^

Znaczy czy w tym odcinku ktoś umarł i pojawiła się nowa postać. (Nie licząc retrospekcji. )

Nic mi o tym nie wiadomo

Obejrzyj odcinek . Tak się najlepiej przekonasz co się stało

Hej, uhm, hahahahah
Okay, teraz ja jestem trochę pijana i po nieprzespanej nocy, ale tak leciuuutko ...
Odcinek oglądałam w przerwie między zajęciami i przed party time, soł w sumie się cieszę, że tam się praktycznie nic nie działo do komentowania xD. Albo i nie cieszę, bo, well. Oczekiwałam czegoś więcej, bardzo. Stiles miał jak 1,5-minutowy występ na ekranie? WTF? I te flashbacki z Arden grającą własną serialową matkę - jeden spojler się potwierdził, heh - ale, uhm, bez urazy dla Arden, ale ja wciąż widziałam Kirę? Bardziej pewną siebie, ale wciąż Kirę..
Well, nie wszyscy mogą mieć poziom Niny Dobrev i Dylana O'Briena przy graniu podwójnych postaci w serialach, ale poradziła sobie wystarczająco dobrze. Huh. Rany, nawet nie wiem do końca, co piszę, ale przynajmniej trafiam we właściwe klawisze
Historia Nogitsune.. chyba wolałabym, by to Rhys był nim, by stał się nim jako duchem po tragicznej śmierci i w ogóle, blah blah, bo serio? Po co była ta cała opowieść, skoro Nogitsune został jedynie przyzwany? Można było to streścić w dwóch zdaniach zamiast poświęcać na to cały odcinek, ugh. Ale był ciekawy. Po prostu mógł być ciekawszy? Oh well
Rany, moje recenzje są zwykle bardziej uporządkowane
mrr..
Derek jako król na szachownicy . Oby Stiles był jego króloooooooową

Podoba mi się, że Stiles zawsze widział i odnosił się do Dereka w tym sezonie jako do autorytetu <3. Yes, yeah, you go, admiring your boyfriend <3
Zwłaszcza, że w 3A Derek był oznaczony jako rycerz, a teraz dostał pozycję króla.. Najważniejszej figury na szachownicy. I love you, Stiles, Nogitsune, whoever you fucking are <3
Podobało mi się dużo Szeryfa w odcinku
Isaac będący poza szachownicą - czy to jakaś aluzja do tego spojleru o jego....... y'know?
Hm... to chyba na tyle? Może zedytuję to jutro, ale pewnie nie . W sumie nie ma wiele o czym komentować, Rhys był uroczy i słodki i szkoda, że zginął w tak okrutny sposób
A, rozbawiło mnie to Scottowe: "Stiles did this? :O". Ale on tylko zmusił tatę Kiry do połknięcia świetlika! Znaczy - wiem, że on mógł od tego umrzeć, no i był kontrolowany, ALE. Stiles dał im czas do znalezienia go, uratowania, blaaaaaaaaah, nie zabił go na miejscu, nie torturował dla wiedzy. Porozwalał jedynie książki jak jakiś niesforny kociak . I Nogitsune miał poczucie humoru w tej scenie przed czołówką, if you know what I mean xDD - butelka, facet, szyja, heh
7/10?

Powtarzać bym się musiała dlatego napiszę krótko
Bardzo podobał mi się tu Szeryf, to jak chciał dowodzić, mimo że nie zna się jeszcze (i nie odnalazł się) na tych wszystkich nadprzyrodzonych sprawach. W windzie potraktować iście po ojcowsku Alisson, objął ją i nawet chce pogadać o jej ocenach, wątpię by Chris zrobił coś takiego Stilesowi
Hah! Derek królem na szachownicy było boskie xD I to do niego należy ostatni ruch )
To spojrzenie Kiry na Scotta, gdy matka powiedziała, że to była "miłość od pierwszego spojrzenia" wymowne xD Może to oni pogodzą ze sobą złowrogie rody Lisów i Wilków? ;o
Rhys był przystojny, naszła mnie też myśl czemu oni nie chcą zabić matki Kiry? Skoro Nogitsune przyszedł po nią? Niech mu ją dadzą a on odda Stilesa xD Dobra, wiem że tak nie będzie xD
7/10

Rozplusuje i rozminusuje to wszystko:
+ Miecz świetlny.    Nie mam pojęcia czemu, ale prawie obudziłam brata. Śmiejąc się.
+ Wszystko układa się w coraz bardziej logiczną całość.
+ Kira - Ninja. :DJuż nie mogę się doczekać następnego odcinka.
+ Przeraził mnie Stiles machający do kamery. ;o
+ Te przerażenie, zgubienie Allison było mimo wszystko takie... Ludzkie.
+ Derek jest królem!
+ Szeryf tak ją po tatusiowemu potraktował. <3
- Ten zbity Isaac miał być oznaką że nie ma go w grze póki co, czy groźba zabicia? ;c Jak to drugie to... Idę płakać.
- Retrospekcje! Jejku, jakie to nudne.
- Romeo i Julia w wersji wojennej.
- Mało Stilesa. Brak Isaaca. Brak Petera. Dużo matki Kiry. Czasami myślę że twórcy chcą mnie wykończyć.
- "Hi dad"? No serio, każdy wie że to nie Stiles, a mam nadzieje że jego ojczulek na takie ckliwe słówka się nie złapie... ;-;
- Mało akcji. A dla mnie retrospekcje jednak nie wchodzą w akcję...
- Cały dzień składania katany. Czy co to tam jest.
- Isaac nadal się nie leczy? xD Nie no, najpierw pokazują że rany zadane przez Alphę zagoiły się z wierzchu przez plus minus 5 godzin, a po kopaniu prądem przez kilka dni... ;-;
Daję 6/10. Jedna z najniższych ocen jakie wystawiłam. ;-;

ars_amandi

ars_amandi napisał:

Hej, uhm, hahahahah Laughing
Okay, teraz ja jestem trochę pijana i po nieprzespanej nocy, ale tak leciuuutko Razz...

Ja wczoraj oblewałam, a dzisiaj to ty szalejesz na pełnego. Przeżyłam szok, gdy zobaczyłam twoją opinię. Nieuporządkowaną i chaotyczną <3 . Cieszę się, że się dobrze bawisz, ale pomimo tego miałaś czas dla naszego biednego Stilesa, który niestety tego czasu dużo w tym odcinku nie miał *ubolewa nad tym bardzo*

ars_amandi napisał:

Derek jako król na szachownicy    . Oby Stiles był jego króloooooooową   

ars_amandi napisał:

Oczekiwałam czegoś więcej, bardzo.

Ja też, zawiodłam się w sumie i uważam, że to chyba jeden z najnudniejszych odcinków z 3b, jeśli nie całego 3 sezonu. Pewnie dlatego, że wcześniejsze można było porównywać do wybuchowego koktajlu Mołotowa, a tym razem zaserwowali nam grę w bingo!, w domu starców.

7
Retrospekcje całkiem fajne w sumie nie było zbyt wiele akcji, ale dużo się dowiedzieliśmy a to zdecydowanie na plus. Rhys był boski <3 ale szok przeżyłam jak się okazało że matka Kiry ma 900 lat.... nieźle się trzyma, nie ma co. Ciekawa jestem w takim razie czy Kira też będzie tyle żyła? Wiadomo w jaki sposób powstało Nogitsune, ale liczę na to że tym razem historia się nie powtórzy jeśli chodzi o wypędzenie go. Nie zgadzam się żeby Stiles zginął nie ma takiej opcji po prostu. Biedna Allison się rozkleiła w windzie, Isaac musi przeżyć. Pomysł z szachownicą i pionkami, groźba wobec Dereka? Nie podoba mi się to, ale Stiles jako Nogitsune jest boski, niby taka poważna mina, ale w głębi się czai jakiś chochlik ^^ Coś za coś... rodzice zostali uratowani spod Nemetonu, ale przez to Nogitsune się wydostał ;/ Poradzą sobie z tym, muszą w końcu kto jak nie oni?

Daję 6/10
Zawiodłam się sromotnie. Spodziewałam się jakiegoś BUM BAM! Czegoś co wciśnie mnie w fotel a tu...sama niekończąca się retrospekcja przerywana tylko kilka razy ciekawszymi momentami jak np. rozmowa szeryfa z Allison czy zgromadzenie w pokoju Stilesa nad szachownicą :)dzięki tym momentom nie wyłączyłam tego w cholerę ;/
No doprawdy retrospekcja przez cały odcinek-> matka kiry ględziła i ględziła o czymś co można było streścić w kilku sensownych i treściwych zdaniach. Poza tym składanie miecza-> no ile można!;/ BŁAGAM NO!

Plusy:
- spotkanie Stilesa z ojcem Kiry. Ta mucha :)ciekawy sposób zastraszania (obrzydliwy jednocześnie)
-Allison pocieszana przez szeryfa   ciesze się że ukazali jej wrażliwość i uzmysłowili nam że ona nie jest taka twarda jak się wydaje.
-Zgromadzenie w pokoju Stilesa nad szachownicą-> Derek jak król  :: no no
Martwi mnie jednak Isaac (czy nie widnieje w rozgrywce szachowej bo został z niej "wyeliminowany" i jest w szpitalu czy może demoniczny kitsune chce go zabić, a może jest na jego usługach jako opętany podwładny   hy... ciekawe, ciekawe 

Dobra, szaleństwa nie było, historia mamy Kiry była krótko mówiąc... zamulająca. Ale no cóż, musiało tak być, teraz robią takie odcinki by na koniec dowalić z przytupem : D

No haha powiem, że to cało-odcinkowe składanie katany było trochę żenujące. Wiesz, tak długo im to zajęło, bo słuchali tej jakże ciekawej historii miłosnej mamuśki. Która szczerze mówiąc mnie jakoś nie poruszyła.

Plusy za tą akcję z Allison i tatą Stilesa, jakoś serio się trochę wzruszyłam. Widać, po kim synek jest taki uczuciowy.  
No i jeszcze lis machający im prosto do kamery zamontowanej w pokoju. Mrr ^^ Lubię takie niby to krótkie ale intrygujące momenciki.
Ogólnie odcinek z tych słabszych, ale i takie muszą się najwidoczniej czasami pojawić.

Black Rebel napisał:

Ja wczoraj oblewałam, a dzisiaj to ty szalejesz na pełnego. Przeżyłam szok, gdy zobaczyłam twoją opinię. Nieuporządkowaną i chaotyczną <3 . Cieszę się, że się dobrze bawisz, ale pomimo tego miałaś czas dla naszego biednego Stilesa, który niestety tego czasu dużo w tym odcinku nie miał *ubolewa nad tym bardzo*

Hahah, a teraz czuję się wyżęta i zmięta, więc nie wiem, czy to tak dobrze ... Prawie nie pamiętam pisania tej opinii, wiesz ? Najwyraźniej pamiętam uczucie ekscytacji, że trafiam w klawisze  

Black Rebel napisał:

ars_amandi napisał:

Derek jako król na szachownicy    . Oby Stiles był jego króloooooooową   

  

Ale wiesz, że jednak w sumie nie do końca :: ?

Stiles nie był nigdzie oznaczony na szachownicy, a koło króla Dereka stoi twardo chroniąca go czarna królowa
fajny cytat z Tumblr xDD:

Spoiler:

Właśnie, w serialu to nie Derek powinien być jako król, Scott powinien być tam umieszczony jako True Alpha, Derek nawet już nie jest Alphą. Chyba że Nogitsune uważa, że Derek jest najważniejszy dla Stilesa i z tego powodu mu grozi, wybiera jego kryjówkę jako miejsce spotkania, wcześniej poleciał dla zabawy umieszczać w środku emitery Argentów u niego, by wmieszać go jeszcze bardziej w grę, by to on musiał zabić Stilesa i by to sprawiło, że Stiles już kompletnie porzuci nadzieję. Tak, jak Nogitsune zmusił matkę Kiry, by zabiła swojego ukochanego, tak i może być teraz, historia lubi się powtarzać . Ale w cytacie to lepiej wyjaśnione jest

ALE!
Z tego, co się orientuję, pewnie to Kira albo Lydia uratują Stilesa - Lyds jest w końcu jego "kotwicą", a Kira tym całym Thunder Kitsune . Chciałabym tylko, by ten moment, o którym mówił Hoechlin, to było coś takiego, że dla Dereka Stiles na chwilę przełamałby kontrolę Nogitsune, albo Derek jakoś by ją przełamał...
Nie wiem już sama, teraz piszę na kacu

Odcinek bardzo fajny, no ale do końca serii to już raczej nie będzie słabego odcinka znając serial;)Wyjaśniła się historia Nogitsune,fajne retrospekcje z tamtego czasu. Piękna historia miłosna z tragicznym finałem. Zdziwiłam się tylko czemu na końcu stara babcia-wilkołak która sama załatwiła ukochanego matki Kiry paląc go żywcem potem wielce pomocna stała tryumfując nad śmiercią Nogitsune a matka Kiry nic. Ja bym na jej miejscu pierwsze co ją załatwiła ją za to że go zabiła jako człowieka. A tak na marginesie to pod tymi bandażami ten Nogitsune to całkiem przystojny facet;P

Poświęcenie Scotta, Stilsa i Allison w tamtym sezonie obudziła demona-też fajnie połączone i wytłumaczone. Oberwało się tylko Stilsowi i został on opętany przez Nogitsune ciekawe dlaczego akurat on-może przez chorobę matki miał bardziej podatny umysł...chociaż Nogitsune mogą być też teoretycznie Scott i Allison i nawet ten Japończyk powiedział do ojca Allison że musi zabić lisa nawet jakby to była jego własna córka...

Wzruszająca scena w windzie-biedna Allison udaje twardą babkę ale w rzeczywistości jest inaczej-szeryf sam zmaga się ze strata syna a umie jeszcze pocieszać innych-kochany;*

Z odcinka na odcinek widać coraz większą fascynację Scotta Kirą i jej mocą-ciekawe czy przerodzi się to w coś głębszego;)Jej pomoc będzie na pewno nieoceniona a potem w dalszych sezonach pomocna na pewno;)

Mało Lydii, Petera i Isaaka;(A właściwie to w ogóle;P

Odcinek 9/10;)Minus za to że Scott cały czas stoi i się tylko patrzy-nie nagrał się za dużo, a Stiles tylko chwilkę się pokazał na początku i na samym końcu;(

Dam taką szybką odpowiedź, bo strasznie się obijam z komentowaniem odcinków ostatnio
I. Fakt odcinek nie powalił jak 3x18, ale ja zapalona romantyczka [xd] uśmiechałam się czasem jak głupia gdy mam Kiry opowiadała historię jej i Rhysa C:
Uwielbiam takie historie, zwłaszcza w książkach i oczywiście łezką mi się woku zakręciła gdy babcia rzuciła w niego..

II. Na minus był oczywiście mały wkład Stilesa w odcinek, ale za to nie nieliczne sceny znów pokazały jego kunszt aktorski I to ja machał do kamery to było takie mhroczne

III. Derek w tym odcinku wyglądał strasznie sexownie i to w każdej scenie! [jak Enzo w ostatnim TVD, musicie mi wybaczyć, ale wszystko nadrabiałam w ten sam dzień... Will Graham w celi też całkiem nieźle! <3]

IV. Brak Petera i Isaaca zdecydowanie mnie nie bawi, nawiasem mówiąc. No i poruszę kwestię 'bezradnej Allison' - czy tylko mnie to wydawało się nie halo? Miałam wrażenie, że gdy szeryf ją przytulał robiła inną miną niż gdy ją puszczał. ;D Albo mam fazy co to pewności, że jest zła

V. Wracając do punktu I. Historia miłości bardzo mi się podobała, i w sumie nie dziwię się, że OldKira pragnęła zemsty. Troszkę tylko nie poszło po jej myśli... i to nie pretekst, żeby teraz zabijać Stilesa. xD