Lubię Masona, ale denerwuje mnie to, jak scenarzyści go prowadzą:
a) jakby miał być Stilesem dla Liama - a ja nie lubię podróbek
b) robienie z niego takiego stereotypowego dość geja, co chwila macanki z kimś innym (Corey to chyba jedyny wypadek, że więcej niż 2 odcinki)
c) za bardzo się jara supernaturalnym światem, tak jak głupie dziecko, które nie rozumie, jakie to zagrożenie
ale to wina scenarzystów. Bo Mason generalnie jest fajny, zabawny i da się go naprawdę lubić. Jedyny minus, że nie wyperswadował Liamowi Hayden.