1x04 Magic bullet

Dyskusja na temat odcinka 4.

Narwana jakaś ta ciotka Allison i na dodatek postrzeliła mojego Dereka za co ma ogromnego minusa u mnie. Stiles usiłował zachować zimną krew w obliczu sytuacji ale słabo mu to wychodziło, uwielbiam go i jego teksty xD Kolacja z piekła rodem normalnie, całe szczęście Allison uratowała Scotta przed zdemaskowaniem, chociaż sama o niczym nie wiedziała. 10/10

Odcinek według mnie nie za dobry, ale i nie za słaby, bo wszystko dobrze się toczyło, były też sytuacje, których chyba nie muszę komentować no i uratowanie Scotta, na tej przemiłej kolacyjki z łowcą. Ogólnie mówiąc były lepsze, no ale jak kto woli. Teksty i momenty
8/10

Ta laska drażniła mnie od samego początku. Nie cierpię takich kobiet. Postrzelenie Dereka Niefajne, myślałam, że coś mu się stanie, ale z drugiej strony dziwne by było jakby już go ubili Stiles w tym odcinku przeszedł samego siebie. Hahaha. Uwielbiam go! Rodzina Alison mnie drażni, no ale scena jak prawie zdemaskowali Scotta, a Alison wyciągnęła prezerwatywę, hahaha. Uśmiałam się. 9.

Odcinek oceniłam 10/10 nie mogło być inaczej bo to jeden z mojch ulubionych odcinków.Podobało mi się w nim wszystko Derek i Stiles razem kolacja u Argentów wprowadzenie nowego łowcy Kate ona jest podłą suką ale ja ją lubie jak i wszystkich Argentów(oprócz matki Allison bo jej nieda się lubić) cóż zrobić Kate jest zła ale takie postacie nadają charakter i barwność serialowi.Złe postacie są ciekawsze.