Śmierć Alisson

Co poczuliście po ostatnim odcinku? Po śmierci Allison, mnie to totalnie zaskoczyło , postać która była od początku umiera, ogólnie szkoda

Nie potrafię PŁAKAĆ na filmach. Nigdy tego nie robiłam, a teraz? W oczach stanęły mi łzy i zwaliłam laptopa na ziemię. No i od ciągle płacze na myśl o tym że nigdy nie wróci.

Nie jestem zachwycona jej śmiercią. Po tym całym gadaniu o sile miłości i wierze Scotta że na koniec będą ze sobą ,nie mieści mi się w głowie że ją uśmiercili. Nikt nie jest w stanie ją zastapić

Ja średnio ją lubiłam, dopiero w 3s jakoś tak zaczęłam patrzeć na nią jak na silną kobiete, która naprawdę dużo przecierpiała. Teraz... Masakra nie spodziewałam się, że jej śmierć tak mnie dotknie... Nie wiem jak to teraz będzie bez Allison, zawsze w głębi miałam nadzieje że wrócą do siebie ze Scottem. Poza tym była z nami od samego początku 

W 2 sezonie narobiła sobie u mnie bardzo dużo minusowych punktów, więc nie spodziewałem sie że jej śmierć tak mną wstrząśnie. Gdy tylko o tym pomyślę na twarzy pojawia mi się straszny grymas. Zauważyliście że wybijają nam wszystkie kobiety? ... ysz... Podobała mi się jednak jej postać. Nastolatka strzelająca z łuku jest dużo ciekawsza niż facet w średnim wieku posługujący się pistoletem;D. Tak czy inaczej S.P [*]

Mnie to podłamało, ale zastanawiałem się, jak oni mogą uśmiercić jedną z moich ulubionych postaci, w taki sposób, że nie będę na nich zły(co jest dla mnie bardzo częste przy takim TVD, gdzie najpierw postać zeszmacą, a potem ubiją).

Allison, bardzo ją lubiłem już od pierwszego odcinka, ładna urocza, do tego biła od niej siła, miała ten swój piękny uśmiechy <3 Zawsze będę pamiętał scenę, jak Scott ze swoim nowym super słuchem słyszał o długopisie, i zaraz na wstępie jej go dał. Ale Ali dopiero pokazywała prawdziwą siebie, silna, pełna emocji, sprytna i inteligentna. Sceny w których sama Alli rozwala wilkołaki strzałami albo sztyletami zawsze będę pamiętał.
Uwielbiam scenę, w której Isaac przez okno chciał wejść do jej pokoju, a ta wywęszyła, że coś jest nie tak, i z tym sztyletem go załatwiła.


Alli, Always and forever !

To widzę, że jestem osamotniona w swoim uczuciu do Allison, gdyż była jedną z postaci, której naprawdę nie lubiłam i o wiele bardziej mi do gustu przypadła Kira. Może to kwestia tego, że zazwyczaj kobiece postacie nie wzbudzają we mnie sympatii, nic osobistego oczywiście.   

Jej śmierć mnie jednak ni grzeje ni ziębi, ciekawa jestem czy pojawi się jakaś nowa dziewczyna u boku Lidii.

Mam mieszane uczucia, co do śmierci Allison. Jestem jakaś zdezorientowana i nie wyobrażam sobie dalszej akcji serialu bez niej, a jednocześnie jestem ciekawa, jak to wszystko będzie wyglądało bez niej. Nie mogę się doczekać nowego sezonu. Czy będzie wspominana, przez bohaterów? Zoabczymy :)

merllo napisał:

Nie jestem zachwycona jej śmiercią. Po tym całym gadaniu o sile miłości i wierze Scotta że na koniec będą ze sobą ,nie mieści mi się w głowie że ją uśmiercili. Nikt nie jest w stanie ją zastapić

Zgadzam się  

A ja też wolę Kire, ale po śmierci Allison było mi smutno, bo była mega silną postacią, i miała naprawdę potencjał, z którym można było wiele zrobić. I uwielbiałem jak walczyła sztyletami, łukiem i wgl.

Allison miała swoje wady i pamiętam, jak sama w 3B mówiłam, że wolę, by zmarła ona niż np. Stiles. Ale jestem oddaną fanką Scallison od 1x01 i po prostu nie wyobrażałam sobie, że zabraknie ich endgame'u. A tu przykra niespodzianka. ;/ Ryczałam jak głupia, nie mogłam się uspokoić, a ostatnio jechałam samochodem i przypomniało mi się, jak Lydia wrzeszczy ALLISON!!! i łzy mi w oczach stanęły.
Rozumiem z jednej strony decyzję Crystal, ale z drugiej bardzo mi szkoda, bo taka Kira czy Malia nigdy nie zastąpi Alli.