Odcinek świetny.
Przeraża mnie trochę Derek w takiej groźnej wersji, kiedy trenuje młodych. Ale scena Ericki i Dereka też mnie zaskoczyła. Ona jakaś strasznie napalona chodzi.
I ciekawego, dla kogo ona jest przeznaczona... A ten drugi chłystek (nigdy nie mogę zapamiętać jego imienia) jakoś nie przypadł mi do gustu - strasznie marudzi.
I dlaczego w tym serialu występują również postacie z
The Vampire Diaries? Matka Lydii to przecież pani burmistrzowa, a jak zobaczyłam panią psycholog (w TVD czarownica) to normalnie mi szczęka opadła. Co, producenci nie mieli innego wyboru?
A tak wracając do odcinka, to coraz bardziej ciekawi mnie postać Lydii. Naprawdę, jest w niej coś intrygującego. Stiles - bierz się za nią!
I w ogóle to miłe, że Stiles pomaga Scottowi, a sceny z dostarczaniem wiadomości - cudo.
A czy w całym tym natłoku akcji zwróciliście uwagę na fotografa? Allison wpadła mu w oko. A jeśli się będzie chciał do niej zbliżyć, to mogą być kłopoty w relacjach Alli - Scott.
Uwielbiam duet Derek - Stiliński. Sceny nad basenem podobały mi się, choć to Paskudztwo jest naprawdę okropne.
Obiad u państwa Argentów był... nadzwyczajny. Uch, nie chciałabym mieć takiej rodziny, ale takich rzeczy się nie wybiera.
I końcowa scena z dziadkiem - wiedziałam, że tylko gra takiego potulnego starszego pana i czekałam na to, kiedy pokaże pazurki.
Cieszę się, że serial trzyma stały poziom. Tak trzymać!