Brak Dylana w czołówce, brak Dylana w odcinku, ojjj szkodzi to.
Wprowadzenie postaci na 45 minut - szkodzi. Rozczarowuje się tym, że nie ożył. [dalej na to złudnie liczę].
Plusem odcinka był początek, Theo. Myślę, że fakt, że spał w samochodzie odnosi się do tego, że nie ma się gdzie podziać. Też nie wiem, czy dobrze pamiętam tamten sezon i jego końcówkę, ale oni współpracowali ze Scottem, ale do stada nie został przyjęty. Szkoła dla niego też się skończyła, bliskich nie ma, więc śpi w samochodzie, a w Stanach jest to zabronione. Nie rozumiem tylko końcówki, że został rozstrzelany
Kolejnym plusem, było hasło w kompie Argenta, niby taka mała wzmianka, a mnie ucieszyła.
Wróciły do mnie cieplutkie uczucie względem shippu Parrish x Lydia. Choć zawsze byłam TeamStydia, tak przez Parrisha lekko przymykałam oko i jakby nie patrzeć ich "chemia" nigdy nie została ani wyjaśniona, ani zakończona. Widać, że troszczą się o siebie.
Jeszcze plusem, była scena Holland w EichenHouse. Takie ludzki, ta trauma, ten strach. Nie weszła tam brawurowo, jakby nigdy nic się nie stało. Obeszła ją panika. Dopiero po fakcie, że chciała uciec włączyła się w niej PowerBanshee i zahamowała ją świadomość, że Jordan może umrzeć. Brawo, w końcu zaleciało jakąś realnością.
Dla mnie sceny Liam x Mason x Cory, takie bez sensu. Bez znaczenia, taki zapychacz. Dalej nie mogę pojąć, jak Liam pokonał Ogara, gdy wywija mate, jak ktoś mu nogę podłoży. :/
Z pająkami sceny nie ogarniam. Ale to na na pewno nie jest ten chłopaszek, co go pająki zjadły. Obstawiam nowego villana, co uciekł od Jeźdźców. Pewnie jakoś operuje pająkami i zmienia ciała [?] spiderman w wersji Villan XD
Pani Nowy Łowca, tatalny amator, tak wygląda [co mi jeszcze bardziej utrudnia strawienie faktu, że zabiła Hallhounda]. Tak brawurowo rzuciła do Bretta, że to "wolfsbain" a potem dźgneła go kijem do lacrosse, dostała w twarz i się skończyło. Bomba -.-
I nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale Halwyt umarł, bo w tej kuli, była srebrna wkrętka?
Oglądałam po angielsku i jakoś ten moment nie wiem czy dobrze ogarnęłam. Przeszła na wylot i wbiła się w drzewo? Może wcale go nie trafiła? [prosze, prosze, proooosze]
Serio, liczę, że w którymś odcinku stanie przed ich drzwiami, powstanie z popiołu i zrobi zonk. Otumaniła go dziura w mózgu, ale juz okej
Razi mnie też to, że w sezonie gdzie królował Parrish [nie wiem który to był, ten o Bestii z Gevudan], zrobili z niego niezniszczalny unikat. Nic nie mogło go zabić, był jedynym ratunkiem, jedyny okaz z bestiariusza, nic nie stało na jego przeszkodzie. Strzelali do niego, podpalili go, przekroczył nawet graniczę z moutainashu. A teraz? Nie dość, że inne ogary, to jeszcze żeby go obezwładnić [ i zabić ] to starczyło go zamknąć w zamrażarce. To mi się akurat nie podoba.